Strona główna » O firmie » Wydarzenia

Wielu obdarowali życiem

Krzyżami Zasługi przyznanymi przez prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego uhonorowana została grupa najbardziej zasłużonych łomżyńskich honorowych krwiodawców. Są wśród nich dwaj pracownicy firmy PEPEES – Zbigniew i Andrzej Łukaszewscy.
Uroczystość z udziałem wicewojewody Wojciecha Dzierzgowskiego, który wręczał odznaczenia, odbyła się w łomżyńskim ratuszu. Kilka dni później do specjalnego spotkania doszło w siedzibie PEPEES.

- Nie ma większego daru niż życie, a dzięki wam ten dar otrzymało wiele osób – rozpoczął spotkanie Andrzej Kiełczewski, Prezes Zarządu PEPEES. – Wdzięczność mogę okazać tylko tym najprostszym słowem – dziękujemy. To, co robicie to także powód do dumy dla całej firmy i tworzenie jej dobrego obrazu.
- My też dziękujemy za wsparcie ze strony przedsiębiorstwa – podkreślił Zbigniew Łukaszewski. – Nie wszędzie uznawane są przywileje dla honorowych krwiodawców. A są i tak skromniutkie – trochę wolnego z pracy,
z czego i tak nie korzystam, czekolada, bez kolejki do lekarzy i za darmo
w „empekach”.
Zbigniewa i Andrzeja Łukaszewskich łączy nie tylko to, że są braćmi
i krwiodawcami. Obaj pracują w tym samym dziale produkcyjnym Spółki PEPEES kierowanym przez dyrektora Krzysztofa Salamońskiego. Zbigniew będzie świętował 20-lecie związku z przedsiębiorstwem w tym roku, Andrzej – w przyszłym.
Obaj zostali krwiodawcami jako 18-latkowie. Z podobnych powodów.
- Chciałem uniknąć klasówki – przyznał z uśmiechem Andrzej.
Z mniejszymi lub większymi przerwami oddają krew ratując życie do tej pory. Uzbierało się po ponad 25 litrów grup B- oraz 0+. I kilka odznaczeń. Poza Krzyżem Zasługi, Zbigniew najbardziej ceni odznaczenie ”Zasłużony dla Zdrowia Narodu”.
- To resortowy medal, przyznawany tylko za oddawanie krwi – wyjaśnił. – Otrzymałem go z rąk profesora Zbigniewa Religi.
Mówiąc o swojej krwiodawczej drodze bracia nie używają wielkich słów o misji czy ratowaniu życia. Robią to, bo tak trzeba. Na ogół w ogóle nie wiedzą, czy
i komu pomogła ich krew. Choć zdarzają się chwile wzruszenia.
- To było chyba niedługo przed wizytą papieża Jana Pawła II w Łomży – opowiadał Andrzej Łukaszewski. – Zadzwoniła jakaś pani. Okazało się, że ktoś z jej bliskich dostał krew i z butelki odczytał nazwisko ofiarodawcy. Chciała podziękować.
Zbigniew i Andrzej Łukaszewscy kończyć z honorowym krwiodawstwem nie zamierzają. Może to się zresztą stać rodową tradycją, bo już przedstawiciele kolejnego pokolenia dopytują o ten sposób „na uniknięcie klasówki”. Bracia podkreślają zgodnie, że w PEPEES jest dobra atmosfera dla krwiodawstwa.
- Może warto byłoby reaktywować po latach koło PCK – zaproponował prezes Andrzej Kiełczewski.
- Jest sporo pracowników, którzy oddają krew. Można spróbować – uważają Zbigniew i Andrzej Łukaszewscy.

 

 

2008-04-07 14:07 Opublikował: Szymon Janucik